niedziela, 22 czerwca 2014

Smartfony i tablety rządzą

Choć Polska jest w Europie zagłębiem produkcji telewizorów i wciąż chłonnym rynkiem elektroniki użytkowej, popyt na niektóre sprzęty mocno się skurczył. Jak wynika z raportu Consumer Electronics Association, nie potrzebujemy już komputerów, aparatów i kamer cyfrowych, odtwarzaczy płyt Blue-Ray i DVD ani nawet telewizorów

Technologiczną wojnę wygrywają właściwie dwie grupy produktów: smartfony i tablety - Ich nieustanna ewolucja generuje nowe możliwości ich wykorzystania, zwiększając tym samym ich użyteczność i wartość, ale jednocześnie wypierając inne urządzenia z polskich domów, np. aparaty cyfrowe - podkreśla Shawn DuBravac, jeden z liderów opinii branży technologii użytkowych w USA, współtwórca wskaźnika Smartphone Index na amerykańskiej giełdzie Nasdaq.

Dziś już jedna trzecia Polaków ma tablet, a 38 proc. deklaruje chęć zakupu takiego urządzenia. Ponad połowa z nas posiada natomiast smartfon, a 40 proc. zamierza go nabyć. Pytanie tylko, czy te urządzenia są nam naprawdę niezbędne? Wydaje mi się, że dzisiaj wypada być trendy i podążać za modą posiadania takiej, czy innej zabawki. Oczywiście są osoby, które wykorzystują możliwości tych urządzeń np. w swoim biznesie, ale większość korzysta z tabletów i smartfonów głównie w celach rozrywkowych. 

Taka rozrywka przy tablecie, czy smartfonie jest tak samo płytka, jak oglądanie telewizji. De facto pomijając nieliczne przypadki, kradnie nam cenny czas. Ale o to w tym właśnie chodzi, żeby kupować od koncernów tanią rozrywkę dla każdego. Zauważcie, że każde takie urządzenie ma aplikację typu sklep, gdzie możemy kupować rozmaite akcesoria, gry i inne tego typu bzdury. A my dajemy się nabrać na takie zabiegi marketingowe. Wszystko to nakierowane jest na to, aby klienta nie wypuścić bez zakupu, a gdy już kupi, to żeby kupił jeszcze więcej.

Ileż to razy widziałem zaniedbane dzieci z tabletem w ręku, a obok jeszcze bardziej zaniedbani rodzice popalający papierosa również z tabletem lub smartfonem. Bo przecież trzeba pokazać, że się jest na czasie, chociaż groszem się nie śmierdzi. Oczywiście wszystko na kredyt, bo to tylko 100, albo 150 zł miesięcznie. To, że nie ma się w co ubrać, albo co ugotować, to kto by się tym przejmował... Smutne to, ale brak inteligencji i edukacji finansowej do tego właśnie prowadzi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz