niedziela, 10 sierpnia 2014

Deregulacja zawodów - druga transza

Do już "uwolnionych" jakiś czas temu 51 zawodów, dołączyły kolejne w liczbie 96. Część z nich dotycząca kolei, metra i biegłego rewidenta zostanie jednak uwolniona dopiero 10 grudnia. Zgodnie z projektem, uwolnienie licencjonowanych do tej pory zawodów, ma przynieść 50-100 tys. miejsc pracy.

Oczywiście każda tego typu inicjatywa ma swoich zwolenników i przeciwników. Ja akurat jestem zwolennikiem deregulacji z prostego powodu. To, czy ktoś jest profesjonalistą w swojej dziedzinie i właściwie wykonuje swoją pracę weryfikuje rynek, a konkretnie klienci. Jeśli więc ktoś nie jest fachowcem w danej branży, a jego usługi, czy produkty są kiepskie, klienci po prostu do niego nie przyjdą.

Takie podejście powoduje po pierwsze to, że zmniejsza się liczba urzędników potrzebnych do nadawania poszczególnych uprawnień, czy licencji. Po drugie sam zainteresowany może prowadzić działalność bez zbędnej zwłoki i dodakowych kosztów, egzaminów itd. Po trzecie zaś, eliminowany jest element uznaniowości, który często staje się okazją do korupcji.

Im mniej Państwa w gospodarce, tym lepiej. Tylko wąska grupa zawodów powinna być licencjonowana. Tylko ta, która ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo Państwa. Cała reszta jednak powinna być uwolniona, bo nie ma potrzeby ograniczania takiej, czy innej profesji. Najważniejsze są swobody obywatelskie i prowadzenia działalności gospodarczej.

Państwo niestety traktuje nas jak stado baranów, gdzie urzędnik wie lepiej czego potrzebuje obywatel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz