środa, 1 października 2014

Jak najdalej od pracy w urzędzie

Żeby pracować w urzędzie lub podobnej instytucji trzeba być urodzoną biurwą. Stwierdzam to z całą powagą i stanowczością. Ktoś, kto jest zmotywowany, ambitny i ma jakieś cele w życiu, prędzej czy później (raczej prędzej) stamtąd ucieknie. Pomyślisz teraz, że przecież to świetna i stabilna praca. Pensja zawsze na czas, ciepełko w biurze, kawka, czas na pogaduszki, praca od ósmej do szesnastej, czy tam od siódmej do piętnastej i do domu. 

Teoretycznie wygląda to rzeczywiście świetnie. W praktyce jednak, to prawdziwa masakra. Urząd, to masakra dla kogoś, kto kiedyś pracował w porządnej prywatnej firmie lub prowadził swoją działalność. Ilość urzędowych przepisów, aktów prawnych, procedur, instrukcji, kodeksów itp. jest taka, że można trafić na oddział psychiatryczny z poważną depresją. Na dodatek to wszystko nieustannie się zmienia, tak średnio raz lub dwa razy w roku. 


A już ogromnych pokładów cierpliwości potrzeba, do współpracy z instytucjami centralnymi, agendami rządowymi, czy ministerstwami. Tam stopień biurokracji jest najwyższy. Niezliczone zestawienia, tabelki, statystyki, platformy wymiany danych, wprowadzanie danych do słabo działających systemów informatycznych to norma. Oczywiście liczba tych zestawień permanentnie się zwiększa, bo każdy urząd chce mieć te same dane w kilku miejscach. 

Nikomu generalnie nie życzę pracy w urzędzie chyba, że ktoś bardzo lubi grzebać w papierach i na rozkaz przełożonego pisać tony pism urzędowych, wypełniać tysiące tabelek i zestawień, aby jakaś biurwa z takiej, czy innej instytucji miała wszystko podane na tacy. Urząd to miejsce, gdzie trzeba uważać na to co się mówi i do kogo, bo możemy napotkać na krewnego naszego szefa, albo kogoś jeszcze ważniejszego. Urzędują więc biedni urzędnicy, przewracają te same papiery po stokroć i wypatrują lepszych czasów, które nie nadchodzą i niestety nigdy nie nadejdą. Na pewno nie w urzędach.

2 komentarze:

  1. „Żeby pracować w urzędzie lub podobnej instytucji trzeba być urodzoną biurwą”
    FE-FE- nie ładnie tak kogoś obrażać. To co Ty chcesz?, kto to niby ma tam pracować?. Ja pamiętam co mówili o przedwojennej pracy w urzędach starsi ludzie. Praca „na państwowym” była najbardziej pożądana i najwyżej ceniona. Nie dawno byłem w Kanadzie i tam też taka praca jest bardzo doceniana i przez wielu pożądana. Rodziny z pokolenia na pokolenie pracują na takich stanowiskach i dzieci od najmłodszych lat są przygotowywane na takie stanowiska. Twoja pisanina wywołuje tylko niepotrzebną frustrację, to jest takie zwykłe malkontenctwo. To przez kogo Ty chcesz być obsługiwany w tych urzędach. Ty się prosisz o nieudaczników. Ja tam nigdy w żadnym biurze nie pracowałem. Przy załatwianiu wielu spraw spotkałem się z ludźmi kompetentnymi i wiedzącymi co mają robić. Z tym Twoim artykułem to jest tak: kiedyś byłem na pewnym spotkaniu i była tam osoba, która za wszystko winiła Żydów, a gdy się go spytałem czy zna jakiegoś Żyda, to się obraził na mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze nikogo nie obrażam, tylko pokazuję, że trzeba mieć wysoką determinację, żeby to robić,albo być jakimś pociotkiem kogoś ważnego i wtedy nie trzeba nic robić. Wystarczy stwarzać pozory. Porównanie Kanady do Polski to tak jak porównanie Polski z trzecim światem. Jak najbardziej jestem za tym, żeby urzędnik był kompetentny i dużo zarabiał, ale urzędników ma być 80 proc. mniej, niż jest w tej chwili. Poza tym stopień biurokracji został sprowadzony do absurdu i tak de facto urzędnicy starają się udowodnić, że są potrzebni. Tak naprawdę większość tych papierów nikomu do niczego nie jest potrzebna. Wiem coś o tym, bo to robię.

      Usuń