poniedziałek, 20 października 2014

Przywileje - czyli rzecz o polskich "świętych krowach"

Największy kłopot ma z tym sektor publiczny, w którym praca jest dobrze płatna i w miarę stabilna. Zatrudnienie znajduje tam ponad 3 mln obywateli, czyli – wraz z rodzinami – ok. 6 mln wyborców. Z tego 1,8 mln stanowią pracownicy samorządu. Teraz już chyba nie jesteś zdziwiony, że Partia Oszustów ma takie poparcie? Zobacz ile grup zawodowych korzysta z PRL-owskich przywilejów.

  • Rolnicy - 1,3 mln 
  • Nauczyciele - 650 tys. 
  • Górnicy - 200 tys.
  • Policja - 100 tys.
  • Kolejarze - 80 tys.
  • Prokuratorzy - 6 tys.
  • Żołnierze - 120 tys.
  • Sędziowie - 10 tys.

Jeśli nie znajdujesz się wśród wymienionych, to z całą pewnością do nich dokładasz. Przywileje niestety kosztują i to sporo, a te grupy zawodowe na swoje przywileje nie zarabiają, a tylko ciągną pieniądze z budżetu państwa. Ty zaś drogi podatniku pracujący w sektorze prywatnym, płacisz coraz wyższe podatki, bo "świętym krowom" coś się rzekomo należy. Władza po prostu kupuje sobie w ten sposób krótkotrwały spokój, kosztem reszty społeczeństwa, zamiast zabrać się za gruntowne reformy tego bałaganu.

Przywilejów nie da się dłużej utrzymać. To garb z minionego systemu, uniemożliwiający dokonywanie reform strukturalnych, finansowych i w zakresie polityk sektorowych. W sytuacji niedopinającego się budżetu państwa, problemów z zadłużeniem, kryzysu demograficznego czy konieczności sprostania wyzwaniom cywilizacyjnym, trzeba wyjść z inicjatywą rozmowy na temat ograniczenia specjalnych statusów. Należy włączyć grupy interesu w struktury państwa i służby publicznej. Inaczej Polska będzie rozdzierana przez uprzywilejowanych pracowników, stale grożących walką w obronie swych nieuzasadnionych, sztucznie ustanowionych w PRL-u praw.

2 komentarze:

  1. Oj Marku, Marku jak to łatwo rzucić określeniem „święte krowy”. Ja to rozumie troszkę inaczej, ani górnicy ani rolnicy nie chcą Twoich pieniędzy. Oni tylko chcą mieć warunki, a sami sobie zarobią na swoje przywileje. Są takie kopalnie w Polsce, do których nikt nie dopłaca, przynoszą dochód i to piękny. Tu trzeba tylko dobrego gospodarza. A w naszym kraju to wszystko idzie wg powiedzonka „a jakoś to będzie”- do wyborów doczekamy, duża odprawa i znów zmiana. Nikt z zarządzających nie ponosi za nic żadnej odpowiedzialności. Ludzie będą tak pracować jakie im się stworzy warunki. Czy myślisz, że rolnicy czy górnicy chcą słuchać, że komuś coś zabierają, że ktoś przez nich jest tak bardzo nieszczęśliwy. A dokładnym przykładem dennego zarządzania jest poczta. Jedyna instytucja, której pracownicy docierali w całej Polsce do każdego Polaka, żadna inna instytucja nie miała takiej możliwości. Dziś chyli się ku upadkowi a ile powstało firm, które świadczą te usługi, które mogła wykonywać poczta. Tak wielką szansę zmarnowano. Tak się dzieje w wielu innych dziedzinach już od 89r.
    „A jakoś to będzie” nie długo znów wybory!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. To określenie jest dość powszechnie używane. Nie twierdzę, że ktoś personalnie chce moje pieniądze, ale żyjemy w czasach gdzie nic nikomu już nie należy oprócz pensji oczywiście i ewentualnych nagród, czy premii jeśli pracodawcę na to stać i ma taką wolę. Zgadzam się z Tobą, że winę za ten stan rzeczy ponoszą tylko i wyłącznie wszystkie rządy po kolei począwszy od 1989 r. Problem niestety jest doraźnie zasypywany milionami z budżetu, które przepadają i zostają zmarnowane, zamiast przeznaczyć je na rozwiązanie systemowe.

    OdpowiedzUsuń