środa, 15 października 2014

Stopy procentowe znowu w dół

Rada Polityki Pieniężnej kolejny raz obniżyła stopy procentowe. Decyzja o obniżce stóp nie była jednogłośna, a ekonomiści nie kryli zaskoczenia, tak dużą obniżką (0,5 proc.). Aktualnie to najniższy poziom w historii! To oczywiście dobre wieści dla kredytobiorców, spłacających kredyty w złotówkach, ale złe wieści dla tych, którzy chcą oszczędzać. Można powiedzieć, że to ruch w celu wspierania konsumpcji prywatnej. Coś w stylu "bierzcie kredyty", ale co potem? Znowu mamy promocję konsumpcji.

Zdaniem ekspertów przyczyną obniżenia stóp procentowych był fakt, że wskaźnik dynamiki cen konsumpcyjnych odbiega od celu inflacyjnego już o 2,8 pkt proc. Socjalistyczni ekonomiści szkoły Keynesowskiej błędnie uważają, że deflacja jest zjawiskiem szkodliwym dla gospodarki, bo zniechęca do zakupów i hamuje gospodarkę. W rzeczywistości deflacja jest niekorzystna nie dla gospodarki, tylko dla rządzących.


Gdy mamy inflację, część pieniędzy będąca w posiadaniu ludzi "wyparowuje" na rzecz państwa, natomiast przy deflacji jest odwrotnie. Choć zjawisko deflacji samo w sobie zupełnie niegroźne dla gospodarki, to mogą się nim martwić osoby i instytucje, które są silnie zadłużone. A największym dłużnikiem w naszym kraju, jest oczywiście polski rząd, który do niedawna musiał oferować wysokie oprocentowanie obligacji, żeby przyciągnąć inwestorów chętnych do ich kupna.

Przy deflacji dochody podatkowe rządu mogą być niższe od zakładanych, a ustalone przed laty odsetki od długu trzeba płacić w niezmienionej wysokości. Dlatego też NBP próbuje za wszelką cenę wymusić inflację i pomóc niejako w ten sposób rządowi w finansowych tarapatach. Polityka inflacyjna korzystna jest dla rządu, bo on pierwszy dostaje nowe pieniądze, zanim inflacja następuje, a zatem najwięcej zyskuje.

Napędzając inflację, rząd będzie miał więcej pieniędzy, aby rozdać Polakom, co wraz z większą dostępnością tańszych kredytów, krótkoterminowo napędzi koniunkturę. Długookresowo jednak doprowadzi to, do pogorszenia się wskaźników gospodarczych i finansów publicznych. Możliwym skutkiem może być mocniejsze załamanie gospodarcze. A wszystko to jak zwykle naszym kosztem. Trzymajmy się więc mocno i nie dajmy się zwabić tą wszechobecną konsumpcją.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz