poniedziałek, 5 stycznia 2015

Polska służba zdrowia, czyli niekończąca się historia

Właściwie co roku, mamy spektakl z udziałem lekarzy, ministra i rządu, związany z przerzucaniem odpowiedzialności, brakiem pieniędzy i ogólnie rzecz ujmując, pseudo-reformami, które nie rozwiązują problemów pacjentów. Wałkujemy temat od co najmniej kilkunastu lat, ale jak się okazuje mało skutecznie. Nie od dziś wiadomo, że od samego mieszania, herbata nie stanie się słodsza. Bynajmniej nie chodzi tu również o ilość pieniędzy w systemie ochrony zdrowia. O co więc chodzi?

Chodzi o to, że aby system ochrony zdrowia działał efektywnie, musi być po prostu w stu procentach prywatny. Dlaczego? Dlatego, że Państwo jest najgorszym, najmniej efektywnym zarządcą, ze zbyt dużym wpływem polityków i z kosztownym aparatem biurokratycznym. Regionalne Kasy Chorych, były najlepszym (chociaż nie idealnym) dotychczasowym rozwiązaniem w zakresie finansowania służby zdrowia. Niestety ówczesny pan minister Łapiński schrzanił wszystko, co było możliwe. 


Straszenie ludzi prywatyzacją też nie pomoże, ponieważ każdego będzie stać na prywatną służbę zdrowia, skoro już dziś wydajemy na prywatne leczenie (poza systemem publicznym) 48 mld złotych, zaś łączne wydatki na ochronę zdrowia, to 150 mld złotych. Czy jeśli odejmiemy od tego koszty zbędnej administracji, to zostanie nam mniej pieniędzy w kieszeni, czy więcej? Oczywiście więcej. 

Te pieniądze, moglibyśmy przeznaczyć na prywatne ubezpieczenia i pakiety medyczne, które już dziś z powodzeniem funkcjonują. To z kolei spowoduje znaczne zwiększenie jakości usług medycznych, bo to pacjent będzie równocześnie klientem i będzie mógł wymagać pewnych standardów. Skończą się tym samym protesty, strajki i wszelkie inne niekończące się problemy. Jeśli zaś chodzi o bezrobotnych, to państwo zamiast zasiłku, mogłoby zapewnić takim osobom podobne rozwiązanie. W ten sposób należałoby uczynić również z systemem edukacji, ale o tym innym razem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz