niedziela, 31 maja 2015

Rządzą banksterzy i finansjera

Czy słyszałeś o tym, co wydarzyło się w Islandii? Pewnie nie, bo media konsekwentnie o tym milczały. A zatem przedstawię Ci kilka faktów, o których przeczytałem na pewnym forum. Otóż Islandczycy sprawili, że rząd, który aprobował pod dyktando światowej finansjery zubożyć islandzki naród zgodnie ze scenariuszem aktualnie "przerabianym" przez Grecję, podał się w komplecie do dymisji! Główne banki w Islandii zostały znacjonalizowane i mieszkańcy zdecydowali jednogłośnie zadeklarować niewypłacalność długu, który został zaciągnięty przez prywatne banki w Wielkiej Brytanii i Holandii. 

Doprowadzono też do powołania Zgromadzenia Narodowego w celu ponownego spisania konstytucji. I to wszystko w pokojowy sposób. To prawdziwa rewolucja przeciw władzy, która doprowadziła Islandię do aktualnego załamania. Na pewno zastanawiasz się, dlaczego te wydarzenia nie zostały szeroko nagłośnione? Odpowiedź na to pytanie prowadzi do kolejnego pytania: Co by się stało, gdyby reszta europejskich narodów wzięła przykład z Islandii? 

Oto krótka chronologia faktów: 

  • Wrzesień 2008 roku: nacjonalizacja najważniejszego banku w Islandii, Glitnir Banku, w wyniku czego giełda zawiesza swoje działanie i zostaje ogłoszone bankructwo kraju. 
  • Styczeń 2009 roku: protesty mieszkańców przed parlamentem powodują dymisję premiera Geira Haarde oraz całego socjaldemokratycznego rządu, a następnie przedterminowe wybory. Sytuacja ekonomiczna wciąż jest zła i parlament przedstawia ustawę, która ma prywatnym długiem prywatnych banków (wobec brytyjskich i holenderskich banków) wynoszącym 3,5 miliarda euro obarczyć islandzkie rodziny na 15 lat ze stopą procentową 5,5 proc. W odpowiedzi na to następuje drugi etap rewolucji. 
  • Początek 2010 roku: mieszkańcy wychodzą ponownie na ulice, żądając ogłoszenia referendum w powyższej sprawie. 
  • Luty 2010 roku: prezydent Olafur Grimsson wetuje proponowaną przez parlament ustawę i ogłasza ogólnonarodowe referendum, w którym 93 proc. głosujących opowiada się za niespłacaniem tego długu. W międzyczasie rząd zarządził sądowe dochodzenia mające ustalić winnych doprowadzenia do zaistniałego kryzysu. Zostają wydane pierwsze nakazy aresztowania bankowców, którzy przezornie odpowiednio wcześniej uciekli z Islandii. 

W tym kryzysowym momencie zostaje powołane zgromadzenie mające spisać nową konstytucję uwzględniającą nauki z dopiero co "przerobionej lekcji". W tym celu zostaje wybranych 25 obywateli wolnych od przynależności partyjnej spośród 522, którzy stawili się na głosowanie. Ta nowa rada konstytucyjna rozpoczęła w lutym pracę, która ma się zakończyć przedstawieniem i poddaniem pod głosowanie w najbliższych wyborach przygotowanej przez nią "Magna Carty". 

Czy ktoś słyszał o tym wszystkim w europejskich środkach przekazu? Czy widziałeś, choćby jedno zdjęcie z tych wydarzeń w którymkolwiek programie telewizyjnym? Oczywiście - NIE! W ten oto sposób Islandczycy dali lekcję bezpośredniej demokracji oraz niezależności narodowej i monetarnej całej Europie pokojowo sprzeciwiając się systemowi. 

Minimum tego, co możemy zrobić, to mieć świadomość tego, co się stało, i uczynić z tego "legendę" przekazywaną z ust do ust. Póki co wciąż mamy możliwość obejścia manipulacji medialno-informacyjnej służącej interesom ekonomicznym banków i wielkich międzynarodowych korporacji. Nie straćmy tej szansy i informujmy o tym innych, aby w przyszłości móc podjąć podobne działania, jeśli zajdzie taka potrzeba. 

poniedziałek, 11 maja 2015

Na okrągło trąbią o dotacjach

Od kilku miesięcy w większości mediów nieustannie trąbi się o dotacjach. Propaganda sukcesu trwa w najlepsze. Oczywiście to, że określona ilość pieniędzy w ramach perspektywy 2014-2020 zostanie rozdysponowania jest prawdą. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Pomijając fakt, iż po raz kolejny szanowni urzędnicy nie stanęli na wysokości zadania co do terminu rozpoczęcia naborów wniosków, to i tym razem, na siłę wpychają firmy w objęcia uczelni.

Co więcej, intensywność wsparcia również uległa zmniejszeniu. W niektórych województwach, nawet dość radykalnemu. Dofinansowanie na poziomie 45% kosztów, to już powód do radości. Wyjątkiem pozostaje tzw. ściana wschodnia, gdzie maksymalnie można będzie uzyskać nawet 70%. Pytanie tylko, czy to spowoduje tzw. efekt zachęty, dla potencjalnych inwestorów? 
Istnieją jeszcze programy, gdzie wnioski aplikacyjne składane są bezpośrednio w Komisji Europejskiej np. Horizon 2020. Tutaj jednak pewną barierę stanowi konieczność przygotowania aplikacji w języku angielskim (nierzadko specjalistycznym). Ponadto statystyka powodzenia projektów z Polski jest niestety mało zachęcająca. Na 69 złożonych przez polskie firmy wniosków w konkursie w 2014 r., dofinansowanie otrzymał 1 wniosek. Próbować jednak trzeba. 

Generalnie więc nie są to łatwe i proste pieniądze, a każdy wniosek niezależnie od wartości projektu, to biurokratyczna droga przez mękę. Oczywiście samo podpisanie umowy dofinansowania jeszcze o niczym nie świadczy, dopiero prawidłowe rozliczenie projektu gwarantuje wypłatę środków z dofinansowania, a po drodze czyha wiele pułapek. Czasem więc warto skorzystać z usług fachowców. Zapraszam więc do współpracy.

Aktualnie ogłoszono następujące konkursy: