sobota, 17 stycznia 2015

13 milionów podatników utrzymuje całe Państwo

Dziś bez specjalnego rozpisywania się, proponuję lekturę dotyczącą prowadzenia działalności w Polsce, kto na kogo pracuje, kto kogo utrzymuje, itd. Począwszy od 1988 roku, kiedy wprowadzono tzw. "Ustawę Wilczka" po dzień dzisiejszy, gdzie króluje biurokracja i przeregulowanie gospodarki.

Zapomniana lekcja Mieczysława Wilczka

Przyjemnej lektury.

środa, 7 stycznia 2015

Etat lub działalność, to tylko jeden filar. Koniecznie buduj drugi

Wydawałoby się, że dobrze płatna praca na etacie, w zasadzie powinna rozwiązywać wszelkie finansowe problemy przeciętnego Kowalskiego. Podobnie działalność gospodarcza, postrzegana jest już jako biznes, generujący wysokie dochody i jej właściciela traktuje się już prawie jak milionera. Rzeczywistość w obu przypadkach jest często inna, niż się komuś wydaje. 

Po pierwsze, praca na etacie, nawet jeśli jest bardzo dobrze płatna, nie gwarantuje absolutnie żadnego poczucia bezpieczeństwa, ani stabilizacji. Paradoksalnie łatwiej zwolnić pracownika z umowy na czas nieokreślony, niż zerwać np. umowę-zlecenie. Trzeba również pamiętać o tym, że zatrudnieni na etacie, są najbardziej obciążani przez państwo i płacą najwyższe podatki.


Po drugie prowadząc tzw. jednoosobową działalność gospodarczą trzeba się zastanowić, czy ten nasz biznes może działać bez naszej obecności. Jeśli nie możemy sobie pozwolić na 2-miesięczne wakacje, bo po powrocie zastalibyśmy zgliszcza, to tak naprawdę stworzyliśmy sobie własne miejsce pracy i tyle. Oczywiście tutaj możemy odliczać koszty i płacić niższe podatki, ale dopiero stworzenie systemu biznesu, gdzie nasza obecność nie jest niezbędna, daje pełne poczucie niezależności.

Niezależnie od jednej, czy drugiej opcji, konieczne jest jeszcze postawienie tzw. drugiej nogi - drugiego filaru naszego bezpieczeństwa. Taką drugą nogą może być działalność w marketingu sieciowym, internetowym lub np. inwestowanie w nieruchomości na wynajem, które będą generować przepływ pieniądza niezależnie od naszego zaangażowania. Generalnie chodzi o budowanie aktywów, czyli systemu, który bez naszego intensywnego udziału, będzie nam generował dochód pasywny. Wtedy będziesz mógł powiedzieć, że jesteś bezpieczny i niezależny finansowo.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Polska służba zdrowia, czyli niekończąca się historia

Właściwie co roku, mamy spektakl z udziałem lekarzy, ministra i rządu, związany z przerzucaniem odpowiedzialności, brakiem pieniędzy i ogólnie rzecz ujmując, pseudo-reformami, które nie rozwiązują problemów pacjentów. Wałkujemy temat od co najmniej kilkunastu lat, ale jak się okazuje mało skutecznie. Nie od dziś wiadomo, że od samego mieszania, herbata nie stanie się słodsza. Bynajmniej nie chodzi tu również o ilość pieniędzy w systemie ochrony zdrowia. O co więc chodzi?

Chodzi o to, że aby system ochrony zdrowia działał efektywnie, musi być po prostu w stu procentach prywatny. Dlaczego? Dlatego, że Państwo jest najgorszym, najmniej efektywnym zarządcą, ze zbyt dużym wpływem polityków i z kosztownym aparatem biurokratycznym. Regionalne Kasy Chorych, były najlepszym (chociaż nie idealnym) dotychczasowym rozwiązaniem w zakresie finansowania służby zdrowia. Niestety ówczesny pan minister Łapiński schrzanił wszystko, co było możliwe. 


Straszenie ludzi prywatyzacją też nie pomoże, ponieważ każdego będzie stać na prywatną służbę zdrowia, skoro już dziś wydajemy na prywatne leczenie (poza systemem publicznym) 48 mld złotych, zaś łączne wydatki na ochronę zdrowia, to 150 mld złotych. Czy jeśli odejmiemy od tego koszty zbędnej administracji, to zostanie nam mniej pieniędzy w kieszeni, czy więcej? Oczywiście więcej. 

Te pieniądze, moglibyśmy przeznaczyć na prywatne ubezpieczenia i pakiety medyczne, które już dziś z powodzeniem funkcjonują. To z kolei spowoduje znaczne zwiększenie jakości usług medycznych, bo to pacjent będzie równocześnie klientem i będzie mógł wymagać pewnych standardów. Skończą się tym samym protesty, strajki i wszelkie inne niekończące się problemy. Jeśli zaś chodzi o bezrobotnych, to państwo zamiast zasiłku, mogłoby zapewnić takim osobom podobne rozwiązanie. W ten sposób należałoby uczynić również z systemem edukacji, ale o tym innym razem. 

czwartek, 1 stycznia 2015

Czy zaplanowałeś już swój Nowy Rok 2015 ?

Dla większości ludzi słowo "planowanie" brzmi nieco egzotycznie. Często spotykam się ze zdziwieniem wywołanym pytaniem o plany na kolejny rok. Ludzie generalnie nie lubią planować, argumentując to tym, że przecież i tak z tych planów niewiele wychodzi. To jednak chybiony argument. Benjamin Franklin słusznie stwierdził "Jeśli nie planujesz, planujesz porażkę". Nie jest bowiem istotne to, czy uda Ci się wszystkie plany zrealizować, ale chodzi o sam fakt, że coś chcesz osiągnąć i podejmiesz w tym celu określone działania.

Jeśli nie będziesz niczego planował, w jaki sposób określisz, czy Twój cel (jeśli w ogóle jakiś posiadasz) zostanie osiągnięty? W jaki sposób określisz środki do osiągnięcia tego celu? T. Harv Eker w swojej książce "Bogaty albo biedny - po prostu różni mentalnie" zauważył, że bogaci tworzą swoje życie, a biednym życie się przydarza. Biedni żyją właśnie wg zasady "jakoś to będzie". 


Jeśli zatem coś chcesz w życiu osiągnąć, planowanie powinno być niezbędnym elementem Twojego codziennego funkcjonowania. Bardzo szkoda, że system edukacji szkolnej nie uczy planowania. Takie zajęcia powinny być właściwie częścią programu nauczania już od podstawówki. Brak pomysłu na swoje życie jest problemem wielu, zwłaszcza młodych ludzi. A właśnie już na wczesnym etapie edukacji, powinno się kształtować świadomość planowania i określania celów.

Bądź więc świadomy konieczności planowania swoich celów i zamierzeń, które chcesz osiągnąć w tym roku. Usiądź przy biurku z terminarzem i ustal co i kiedy ma zostać osiągnięte. Jeśli masz z tym problem, kup książkę o planowaniu celów i przeczytaj jak robią tu ludzie, którzy potrafią swoje cele realizować i osiągają sukcesy. Najgorsze co możesz zrobić, to odpuścić temat. Przynajmniej spróbuj, bo chyba nie chcesz, aby życie Ci się przydarzało?