środa, 30 lipca 2014

Milion ludzi powiedziało ZUSowi nie!

Już ponad milion oświadczeń wpłynęło do Zakładu Utylizacji Szmalu. Można powiedzieć, że niewiele, bo członków OFE jest ponad 16 milionów. Nie można jednak oczekiwać od wszystkich jednakowego zainteresowania tematem własnej przyszłości, bo większość ludzi nie ma na nią pomysłu. Trudno też oczekiwać, na jakiekolwiek informacje ze strony specjalistów, bo każdy ma swoją koncepcję.

Tak, czy owak w skutkach, ta decyzja niczego de facto nie zmieni. Ale chodzi tutaj jednak o coś innego. Chodzi o sprzeciw wobec złodziejskiego rządu i pazernego aparatu państwowego, który jest zdolny do wszystkiego, żeby ukraść nasze pieniądze. Chodzi o fakt zainteresowania ludzi swoimi sprawami, o wpływ na bieg wydarzeń. Generalnie w Polsce panuje powszechne uśpienie i brak wiary w to, że każdy może decydować o swoich pieniądzach i w ogóle o swoim życiu.

Niestety lata państwa opiekuńczego swoje zrobiły. Wielu w ogóle nie interesuje się swoim losem, bo myślą, że zrobi to za nich Państwo. Owszem Państwo zrobi, ale w taki sposób, że trzeba będzie chodzić do opieki społecznej po zasiłek. Bzdury opowiadają Ci, którzy twierdzą, że w ZUSie są gwarancje na to, że dostaniemy emeryturę. Nic bardziej mylnego. Gwarancje są na papierze, a papier można szybko zmienić, jak zauważyliśmy przy okazji kradzieży kasy z OFE.

Podsumowując, cieszę się, że jednak milion ludzi postanowiło trochę się wysilić, żeby dać żółtą kartkę ZUSowi i bandzie rządowych złodziei. Oczywiście to nie wystarczy, aby należycie zabezpieczyć swoją przyszłość. A o przyszłości trzeba myśleć od wczesnych lat życia zawodowego. Gdy miałem 20 lat, perspektywa emerytury, była dla mnie jak inna galaktyka. Teraz, gdy mam 40 lat, już się do niej przygotowuję. Wam również radzę to samo. Jeśli masz 20 lat, masz komfort czasu, ale nie czekaj, tylko zacznij myśleć o tym w tej właśnie chwili.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Urlopowe refleksje z Debreczyna

Mimo, że jestem na tygodniowym urlopie, to jednak poczucie obowiązku nie pozwala mi tak całkiem wyłączyć się z życia. Siedzę właśnie w knajpce na głównym deptaku Debreczyna, piję miejscowe piwko i obserwuję życie miasta. Debreczyn, to drugie co do wielkości miasto na Węgrzech (ok. 200 tys. mieszkańców), ważny ośrodek kulturalny i akademicki. 

Chociaż widać tutaj pozostałości komuny, to jednak ma swój urok. Z całą pewnością tramwaje mają tutaj o dwie epoki do przodu niż na Śląsku. Poza tym, to nie widać tutaj pośpiechu wielkiego miasta. Panuje jakiś taki spokój, ludzie siedzą na ławkach przy fontannach i skwerach, odpoczywają, rozmawiają. Wielu porusza się na rowerach. Za chwilę będę się przemieszczał ulicą w dół, aby obejrzeć kilka zabytków

We wschodniej części Węgier, ale nie tylko możemy skorzystać z wielu basenów termalnych i aquaparków, których jest tutaj naprawdę sporo. Można powiedzieć, że to ich narodowa wizytówka (oprócz kuchni oczywiście). Życie płynie tutaj mniej więcej na wzór mieszkańców basenu morza śródziemnego. Sjesty co prawda nie mają, ale panuje swoisty luz i mały zapał do pracy.

Można tu spotkać turystów z całej Europy, Polaków, Słowaków, Czechów i Niemców. Pewnie jakieś inne narodowości również. W każdym razie pozdrawiam tych, którzy dzielnie pracują i tych, którzy gdzieś wypoczywają. Jedno jest pewne. Podróże kształcą

piątek, 25 lipca 2014

Jak zarządzasz czasem?

Znasz takie powiedzenie "Czas to pieniądz"? Z pewnością. I jest to prawda. Zastanów się teraz, jak zarządzasz swoim czasem? Czy nie marnujesz go przypadkiem zbyt wiele? Nie wiem jak Ty, ale ja często słyszę od moich znajomych: "nie mam czasu", "nie mam na nic czasu", "jak będę miał więcej czasu", "gdy nadejdzie czas" itd. Wniosek z tego płynie taki, że wielu ludzi nie potrafi organizować efektywnie swojego czasu.

Policzmy. Doba ma 24 godziny. 
Dorosłemu człowiekowi wystarczy w zupełności 7 godzin snu. Zostaje nam 17 godzin. 
Na 8 godzin idziemy do pracy. Doliczając do tego dojazdy, powiedzmy pracujemy 10 godzin. 
Zostaje więc 7 godzin. I teraz jak zagospodarujesz ten czas
Zapewne przynajmniej 3 godziny, spędzasz przed telewizorem, zgadza się? 
Dobra, trzeba przygotować coś do jedzenia, czyli powiedzmy 1 godzina. Zostają jeszcze 3. 
Co z nimi robisz?

1 godzinę dziennie powinno się przeznaczyć na czytanie książek i generalnie na dokształcanie
1 godzinę dziennie na swoje zainteresowania i hobby.
Kolejną godzinę możesz, a nawet powinieneś przeznaczyć, na budowanie swojej "drugiej nogi", Twojego bezpieczeństwa finansowego. Pamiętaj, że cały czas siedzisz 3 godziny przed telewizorem, co nie przynosi Ci w dłuższym okresie czasu absolutnie żadnych korzyści.

Jeśli zredukujesz oglądanie telewizji do 1 godziny dziennie, zyskasz kolejne 2 na swój rozwój lub na budowanie czegoś, co pozwoli Ci przejść na tzw. emeryturę znacznie wcześniej niż w wieku 67 lat. Pomyśl o tym, bo życie ucieka Ci przez palce. Czasu nie da się kupić. Czas i tak minie. Pytanie tylko jak go wykorzystasz i jaką dźwignię stworzysz...? Jeżeli masz z tym problem, zapisz się na darmowy kurs zarządzania czasem u mojej koleżanki Sylwii http://topbenefit.pl/praktycznyumysl/darmowy-kurs-zarzadzania-czasem/

środa, 23 lipca 2014

Pracy będzie coraz mniej

W epoce przemysłowej potrzeba było wielu rąk do pracy. Powstawało wiele fabryk i potrzeba było wielu ludzi do wykonania określonych czynności. Jednak ta era już minęła jakieś 30 lat temu i dzisiaj mamy gospodarkę głównie opartą na wiedzy i technologii. Czym to skutkuje? Automatyzacją wielu procesów produkcyjnych i organizacyjnych.

Czytałem ostatnio artykuł o fabryce samochodów ciężarowych w Starachowicach, gdzie w czasach świetności pracowało ponad 20 tys. osób. Czy jest możliwe, aby dzisiaj fabryka zatrudniała taką liczbę pracowników? Raczej nie. Ponieważ wiele procesów zostało zautomatyzowanych i czynnik ludzki został wyeliminowany częściowo lub całkowicie. 

Niestety nasz system edukacyjny ciągle jeszcze nie obudził się w pełni z epoki przemysłowej. Zbyt mały nacisk kładzie się na innowacje i wysokie technologie, które zachód już wdraża. Ponadto szkoły nie kierunkują młodych ludzi oraz nie poświęcają dużej uwagi tym najzdolniejszym. Próbują raczej "ciągnąć za uszy" tych słabych i leniwych, skutkiem czego poziom nauczania nieustannie spada.

Cztery spostrzeżenia na dziś:
- Standardowa edukacja zapewni Ci przeżycie, zaś samokształcenie, fortunę.
- Bądź ambitny, nie osiadaj na laurach. Szukaj okazji, szans i możliwości.
- Zawsze buduj swoje bezpieczeństwo na co najmniej dwóch filarach.
- Nie bój się zmian i nowych rzeczy. Każda zmiana kreuje rozwój. Brak zmian, zastój.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Pracując na etacie niczego nie zbudujesz cz. II

Kontynuując wątek, chciałbym, żebyś się teraz zastanowił nad tym, jak Twoja sytuacja zmieniła się przez ostatnie 5 lat? Czy w tym okresie zauważyłeś wyraźny postęp w rozwoju i w finansach? Jeśli są to tylko kosmetyczne zmiany, to oznacza jedno. Musisz zacząć robić coś innego. Jak stwierdził Albert Einstein, tylko głupiec może oczekiwać innych rezultatów robiąc cały czas to samo. Więc jeżeli Twoja sytuacja niewiele się zmieniła, to nie oczekuj, że radykalnie się zmieni. Po prostu zacznij robić coś innego.

Kolejną kwestią jest to, gdzie chcesz się znaleźć za 5, 10, 15 lat? Chcesz realizować czyjś plan na życie, czy też swój? Chcesz żyć, tak jak ktoś chce, czy tak jak Ty chcesz? Jeżeli sądzisz, że teraz jesteś bezpieczny, bo pracujesz na etacie w urzędzie, instytucji, w banku lub w korporacji, to jesteś w poważnym błędzie. To jest złudne bezpieczeństwo. Dzisiaj pracę się miewa. Nie znasz dnia, ani godziny. Kilka tygodni temu, Getin Leasing zwolnił 400 osób. Dzisiaj ryzykiem jest, szukanie tego rodzaju bezpieczeństwa.

Jest na to pewien sposób. Musisz być otwarty, proaktywny, nieustannie poszukiwać możliwości i szans. Bogaci wszędzie widzą szanse, a biedni wszędzie przeszkody. Do której grupy chcesz należeć? Ale nie oczekuj też, że uda Ci się to zrobić w ciągu 8-godzinnego dnia pracy. Jeśli będziesz robił to co inni, to będziesz miał to, co inni. 

Musisz dać z siebie więcej. Na pewno więcej niż 8 godzin dziennie. Jak długo? To zależy od Twoich celów. Na pewno przez kilka lat. Warto jednak dać z siebie wszystko przez kilka lat i później żyć tak jak tego pragniesz, niż pracować do śmierci bez widoków na godne i wymarzone życie.

To co możesz zrobić w tej chwili, to zapoznać się z tym, co ja robię, żeby osiągnąć swoje życiowe cele. To biznes związany z marketingiem sieciowym i internetowym. Internet to potęga. Wiele procesów można zautomatyzować. Tutaj robisz dźwignię wykorzystując technologię. Masz nieograniczone możliwości, ale to wszystko zależy od Ciebie. Ty decydujesz!

niedziela, 20 lipca 2014

Pracując na etacie niczego nie zbudujesz cz. I

Można oczywiście polemizować z tą tezą. Z pewnością znajdą się tacy, którzy spróbują udowodnić, że jednak tak nie jest. Będą to jednak tylko próby, ponieważ prawda jest brutalna - z etatu da się tylko i wyłącznie przetrwać. Nie zbudujesz swojego wymarzonego życia, swojej wolności finansowej pracując tylko i wyłącznie na etacie. Powód jest prosty. Pracując na etacie sprzedajesz swój czas za pieniądze, a czas jest najbardziej deficytowym towarem. Po prostu nie da się go kupić. Każdy człowiek ma go 24 h na dobę, ani mniej, ani więcej.

Oczywiście nie potępiam pracy na etacie, jako formy zarabiania pieniędzy w pewnym wieku. Kończąc studia, czy w ogóle edukację, zazwyczaj szukamy pracy na etacie i słusznie. Nabywamy w ten sposób doświadczenie, uczymy się jak funkcjonować w organizacji, jak budować relacje itd. Natomiast po kilku, może kilkunastu latach, ludzie proaktywni, odważni i oczekujący więcej od życia, niż przeciętny przeżuwacz chleba, poszukują możliwości zwiększania dochodów i realizacji swoich życiowych celów

Jednak 84 proc. społeczeństwa nie ma żadnych celów, stąd raczej niechętnie chodzą do pracy i narzekają na swój los. Co więcej, oczekują niecierpliwie przejścia na emeryturę, tak jakby było to jakieś wybawienie. Pytanie tylko od czego? Jeśli nie budują swojej przyszłości pod kątem lepszego życia, to ta upragniona emerytura nic im nie da. Będą wegetować za marne grosze i jedyną ich rozrywką stanie się bezmyślne gapienie się w telewizor i wyglądanie przez okno.

Jeśli jednak jesteś osobą, która ma jakieś cele i marzenia w życiu, to powinieneś się nad tym zastanowić. Czas ucieka, licznik bije i jeśli nie zaczniesz budować swojej przyszłości, czeka Cię marna egzystencja. Zapytasz pewnie, co powinienem w takim razie zrobić? Już odpowiadam. Zacząć budować swoją tzw. "drugą nogę", czyli jakiś biznes, który możesz robić już w tej chwili, bez rezygnacji z dotychczasowych zajęć. Powinieneś wdrażać swój plan budowy aktywów poprzez poszukiwanie okazji, nieustanne samokształcenie i rozwój osobisty... 

CDN 

środa, 16 lipca 2014

Miasta się wyludniają


Największy spadek ludności odnotowano w Łodzi, Katowicach i Gliwicach. Są to miasta, których gospodarka oparta była głównie na przemyśle (wydobywczym i włókienniczym) i po zmianie systemu musiała przejść bolesną restrukturyzację.

Dodatkowo w przypadku miast Górnego Śląska obserwuje się odpływ mieszkańców, którzy kiedyś przyjechali w te okolice do pracy, a po przejściu na emeryturę wracają w rodzinne strony. 



Wyjątek stanowią jedynie Kraków, Białystok, Rzeszów i Warszawa. Są to ważne ośrodki akademickie, gdzie duży odsetek nowej ludności stanowią studenci, którzy pozostają w tych miastach po zakończeniu edukacji.

W kolejnych latach można się spodziewać dalszego odpływu mieszkańców z dużych miast. Niestety niektóre duże miasta jak np. Katowice, nie mają zbyt wiele do zaoferowania swoim mieszkańcom. Zgiełk, korki, słaba komunikacja miejska, mało przestrzeni dla rekreacji raczej nie przyciągną nowych mieszkańców

Czy nie lepiej byłoby mieszkać poza miastem, w jakimś ustronnym, cichym i malowniczym miejscu? Oczywiście, że tak, tylko gdzie tam znaleźć pracę ?  Dlatego też dobrze jest zbudować sobie takie zaplecze, które pozwoli nam na realizację tego celu. Możemy pójść w stronę świadczenia usług w ramach wolnego zawodu, jeśli taki mamy, możemy zająć się biznesem internetowym, albo sieciowym, itp. Wtedy nie będziemy uzależnieni od codziennych dojazdów do centrum miasta.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Bezrobotni nie znajdują pracy

Obecnie stopa bezrobocia wynosi 12,1%. Oznacza to, że liczba osób zarejestrowanych w urzędach pracy wynosi 1,9 mln. osób. W marcu było ich jeszcze ponad 2,1 mln. Z danych urzędu pracy wynika, że stopa bezrobocia systematycznie spada. Większość ludzi odczytuje tę informację jako wzrost liczby osób znajdujących zatrudnienie. Nie do końca jest to prawdą. Mniej niż połowa osób wykreślanych z ewidencji znajduje pracę.

Okazuje się, że co piąty wyrejestrowany w związku z otrzymaniem oferty pracy lub stażu to osoba, której wynagrodzenie jest finansowane z publicznych pieniędzy. Niestety, aż 148 tys. osób wyrejestrowano z powodu niepotwierdzenia gotowości do podjęcia pracy, a aż 38 tys. ludzi dobrowolnie zrezygnowało ze statusu bezrobotnego. (źródło: bankier.pl)

To wszystko moi drodzy świadczy po pierwsze o tym, że urzędy pracy są całkowicie zbędną instytucją, która jest nieefektywna i nieskuteczna. Nie ma zatem większego sensu marnować dziesiątek, czy nawet setek milionów na nieskuteczne działania. Kto chce znaleźć pracę, ten ją znajdzie i to bez pomocy takich, czy innych urzędników. 

Ogromne sumy pieniędzy wydawane w taki sposób, nigdy nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Znacznie skuteczniejsze byłoby zmniejszenie opodatkowania pracy. Praca w Polsce jest horrendalnie opodatkowana. Nie ma się więc czemu dziwić, że wielu ludzi pracuje "na czarno". To się po prostu bardziej opłaca. Gdyby zlikwidować nikomu niepotrzebne urzędy i instytucje, to można by obniżyć lub całkiem zlikwidować podatek dochodowy o równowartość kosztów utrzymania tychże instytucji. 

Przecież to my sami, najlepiej znamy potrzeby swoje i swoich najbliższych. To my powinniśmy decydować o tym, gdzie chcemy się ubezpieczać, gdzie leczyć, skąd mieć emeryturę itd. Przecież Polacy to generalnie przedsiębiorczy i pracowity naród. Widać to doskonale, jak radzą sobie na emigracji. Zakładają firmy i mimo barier kulturowych, obyczajowych i językowych w większości przypadków mają się świetnie. Pomyślcie, czy to Państwo ma nas za idiotów? Czy urzędnik wie lepiej, czego potrzebuje obywatel?  Czy w Polsce nie można stworzyć lepszych warunków do zakładania firm i obniżyć koszty pracy?

niedziela, 13 lipca 2014

Rośnie nasze zadłużenie!

Wartość zadłużenia Polaków z tytułu zaległych płatności wyniosła 40,89 mld zł na koniec czerwca i jest najwyższa od 7 lat. Aż 2 325 534 osób nie reguluje terminowo swoich zobowiązań, wynika z 28. edycji raportu InfoDług o zaległych płatnościach Polaków.

Widoczne już w gospodarce ożywienie nie przełożyło się jeszcze wyraźnie na portfele i nastroje Polaków. Wciąż ponad 60 proc. wszystkich zaległych zobowiązań to stosunkowo niskie kwoty, do 5 tys. zł. To oznacza, że jest problem z kredytami konsumpcyjnymi, których trzeba unikać jak ognia. Tylko kredyty, które powodują wzrost naszych aktywów w jakimś okresie czasu, możemy nazwać „dobrym” kredytem.

Gdyby ludzie mieli świadomość oszczędzania, nie musieliby korzystać z kredytów konsumpcyjnych. Tym bardziej, że są to kwoty do 5 tys. zł. Zakładam, że edukowana finansowo osoba zarabiająca 1500 zł, powinna odłożyć co najmniej 10 proc. dochodów czyli 150 zł. Po roku jest w stanie zaoszczędzić 1800 zł, a większość niezbędnych urządzeń AGD czy innych sprzętów da się za tę kwotę kupić bez kredytu.

Nie jest to zatem kwestia pieniędzy, tylko nawyku oszczędzania. Bez tego nawyku nie zbudujesz aktywów, ani jakiegokolwiek bezpieczeństwa finansowego. O lepszym i bardziej dostatnim życiu możesz w tym momencie zapomnieć. Czy pamiętasz, że tylko oszczędności prowadzą do inwestycji, inwestycje do budowy aktywów, a aktywa do dochodu pasywnego?

piątek, 11 lipca 2014

Gospodarki krajów UE są przeregulowane

Nadmiar niepotrzebnych przepisów spowalnia wzrost gospodarczy w Europie. Nadmierna biurokracja niweluje tendencję do stosowania innowacji, jest też jednym z najistotniejszych czynników do rozwijania się nielegalnego biznesu. Jego skala sięga już ok. 6 bln zł. To więcej, niż wytwarza trzecia dziś na świecie gospodarka Chin.

Ustawa o VAT z 1994 r. zamykała się w kilkudziesięciostronicowej książce. Obecna jest co najmniej sześć razy grubsza. Biurokraci natłukli przez ostatnie kilkanaście laty tyle przepisów, że właściwie sami przestali się w nich orientować. Kancelarie prawne nie wiedzą jak interpretować niektóre przepisy. Nie ma się co dziwić, że przeciętny Kowalski przestał już rejestrować jakiekolwiek zmiany w prawie.
 
Ceny energii na naszym kontynencie są znacznie wyższe niż w USA: w Niemczech o ponad 100 proc., we Włoszech nawet o blisko 250 proc. nie tylko zresztą ceny energii, ale generalnie ceny większości towarów. Polska jest jednym z najdroższych krajów UE, porównując siłę nabywczą pieniądza. Ilość wszelkiej maści ulg, odliczeń, odpisów, dopłat i pozostałych zawiłości podatkowych, przekroczyła już dawno zdolność pojmowania nawet dla ekspertów z branży.

Regulacje powinny funkcjonować tylko tam, gdzie jest to niezbędne. Dlatego że im więcej przestrzeni zostawi się biznesowi, tym mniej zagarną jej urzędnicy. Niestety nie da się już naprawić tego bałaganu. Należałoby wszystko zburzyć i napisać na nowo. Nie dziwi zatem wzrost liczby firm, zakładanych w tzw. rajach podatkowych, gdzie koszty prowadzenia firmy są niższe i przepisy tworzone są dla ludzi, a nie dla świń przy korycie.

środa, 9 lipca 2014

Banki zwalniają

Już czwarty rok z rzędu zatrudnienie w bankach systematycznie spada. Na koniec maja tego roku w branży pracowało niewiele ponad 173 tys. osób i ten trend pewnie się utrzyma. Są generalnie dwa powody takiej sytuacji.

Po pierwsze to konsekwencja zwolnień grupowych w kilku instytucjach finansowych. Możemy podać przykłady takich instytucji jak Citi Handlowy, Alior Bank, Getin Noble (ostatnio zwolniono 400 osób), Raiffeisen Polbank i BZ WBK, gdzie przyczyną zwolnień są fuzje i przejęcia. 

Po drugie ważnym powodem jest też to, że ludzi wypiera technologia. Np. wiele osób przestało przychodzić do banków w wyniku wprowadzania coraz nowszych elektronicznych kanałów obsługi oraz korzysta z bankomatów i wpłatomatów.

Powiem Ci, że ostatnio w oddziale banku byłem jakieś 12 lat temu, zanim otworzyłem rachunek w mBanku. Dzisiejsza technologia umożliwia wykonanie praktycznie wszystkich transakcji przez Internet. Od przelewu, zmiany limitu na karcie, ustalenia numeru PIN po zaciągnięcię kredytu, czy otworzenie rachunku inwestycyjnego. Nawet jeśli coś wymaga podpisu, przesyłane jest pocztą lub kurierem. To znaczna oszczędność czasu, a jak wiadomo czas, to pieniądz.

Starsze pokolenie uwielbiające kolejki możemy jeszcze spotkać w niektórych oddziałach banków (zwłaszcza PKO), na poczcie, czy w przychodni. Nie uwierzysz, ale Ci ludzie naprawdę nie mogą odmówić sobie przyjemności czekania w kolejce. 

Jednak dzisiaj liczy się skuteczność i sprawność działania. Liczy się szybkość załatwiania różnych spraw, bo mamy ich po prostu mnóstwo, więc ten proces będzie postępował. Coraz mniej ludzi będzie miało pracę w tradycyjnych kanałach obsługi klientów i to nie tylko w bankach, ale również w sklepach czy innych punktach usługowych. Dlatego musimy być elastyczni i otwarci na nowe wyzwania.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Komu powierzasz pieniądze, czyli Amber Gold bis

Niczego naszych rodaków nie nauczyła jedna z największych afer ostatnich kilku lat, związana z działalnością Amber Gold. W ostatnim czasie okazało się, że kolejne parabanki naciągnęły swoich klientów na ponad 2 mld złotych ! Poszkodowanych osób przez parabanki szacuje się na ok. 130 tys. 

Zastanawia mnie jedno... Co skłania ludzi do powierzenia swoich oszczędności w ręce podejrzanych instytucji, które często nie mają nawet zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego (KNF)? Nawet powiedzenie "mądry Polak po szkodzie" nie ma tutaj zastosowania. Wynika z tego, że Polak jest niemądry i przed szkodą i po szkodzie. 

W mojej ocenie wynika to z dwóch powodów:
  • Po pierwsze chęć szybkiego i dużego zysku napędza klientów takim instytucjom. Ludzie chcieliby za 5 minut się wzbogacić i to jak najmniejszym kosztem. To jest niestety niemożliwe. Inwestowanie pieniędzy to jest długotrwały proces. Nie da się zarobić kilkudziesięciu procent w klika dni, tygodni, a nawet czasem miesięcy. Są oczywiście wyjątki, takie jak np. hossa na giełdzie, gdzie na walorach niektórych spółek można tyle zarobić, albo spekulacje na rynku forex, ale trzeba się tym interesować i korzystać np. z domów maklerskich, czy innych platform inwestycyjnych.
  • Po drugie wynika to z braku edukacji finansowej. Powtarzam to już jak mantrę, ale to jest chyba najważniejszy powód i ściśle związany z tym pierwszym. Gdyby ludzie byli przynajmniej trochę edukowani finansowo, mieliby więcej oszczędności, inwestowaliby i co najważniejsze nie powierzaliby swoich oszczędności przypadkowym "fachowcom". Byłoby mniej rozczarowań i pretensji nie wiadomo do kogo, bo każdy przecież potrafi czytać co podpisuje.
Niestety przed nami długa i żmudna droga do edukowania Polaków. Długa i trudna dlatego, że ani w szkole, ani w domu rodzinnym takiej edukacji nie ma. A przynajmniej w niewielu domach już od wczesnych lat dzieci edukuje się finansowo. Pokolenie dzisiejszych nastolatków wie o finansach niewiele więcej niż ich rodzice. To smutne, ale jeśli sytuacja się nie zmieni, zasilą szeregi tych, którzy oddali swoje pieniądze nie wiadomo gdzie, a z jakim skutkiem możemy teraz obserwować.

niedziela, 6 lipca 2014

Polak biedniejszy niż Grek!

Według raportu przygotowanego przez Credit Suisse, w 2013 r. wartość majątku przeciętnego Polaka to 20,8 tys. dolarów. To ponad cztery razy mniej niż majątek przeciętnego Greka (83,4 tys. dolarów), którego kraj od kilku lat boryka się z głębokim kryzysem gospodarczym. Jednak naprawdę blado wypadamy na tle najmajętniejszych Europejczyków - Szwajcarów; w tym kraju jedna osoba zgromadziła przeciętnie majątek o wartości 407,2 tys. dolarów.

Opinia publiczna w Polsce chyba nie zdaje sobie sprawy z tych różnic. Biorąc pod uwagę strumień dochodów, czyli to, ile kto zarabia, nie uwzględniamy bogactwa zgromadzonego przez poprzednie pokolenia. Warto, by Polacy zadawali sobie z tego sprawę, bo o naszym standardzie życia świadczy nie tylko to ile produkujemy i ile zarabiamy, ale również zgromadzone bogactwo.

Majątek pomnaża się poprzez wyższe tempo rozwoju gospodarczego, ale co równie istotne, także poprzez oszczędności. Tych jest jednak mniej, bo Polska cały czas musimy wydawać środki na rozwój infrastruktury, w przeciwieństwie do np. Niemiec i Wielkiej Brytanii, gdzie ta infrastruktura jest już rozwinięta.

Jeśli chcemy być w przyszłości krajem bogatym, to musimy zwiększy poziom oszczędności. Niestety, oszczędzanie nie jest naszą silną cechą narodową. Więcej konsumujemy, mniej oszczędzamy. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale jesteśmy zachłyśnięci konsumpcją. Ta skłonność do oszczędzania w Polsce niestety nie wzrasta. A jak już wiemy, tylko oszczędzanie i inwestowanie powoduje wzrost zamożności i bogacenie się. Nie ma innej drogi. Wszyscy znani bogaci ludzie na świecie, oszczędzają i inwestują mimo, że w zasadzie nie musieliby już absolutnie nic robić, bo mają miliardowe majątki.

Źródło: bankier.pl

czwartek, 3 lipca 2014

Ochrona zdrowia z własnej kieszeni

Z danych GUS wynika, że w 2012 roku na cele związane z ochroną zdrowia wydaliśmy 107,8 mld zł. Z tego 74,5 mld zł stanowiły wydatki publiczne, a 24,5 mld zł bezpośrednie wydatki gospodarstw domowych w sektorze prywatnym. Wydatki na ochronę zdrowia stanowią ponad 6,5% PKB.

Budżet Narodowego Funduszu Zdrowia w 2012 r. wyniósł 64,2 mld zł. Na inwestycje w państwowym sektorze medycznym wydano 3,8 mld zł.

Polacy coraz częściej korzystają z prywatnych klinik i usług medycznych. W 2012 roku gospodarstwa domowe bezpośrednio wydały na ten cel 24,5 mld zł – przeciętnie 1900 zł na jedno gospodarstwo domowe. Koszty prywatne wzrosły o 2,5 mld zł od 2010 roku – 185 zł w przeliczeniu na rodzinę.

Każdy powinien spojrzeć na swój zeszłoroczny PIT i zobaczyć, ile składek odprowadził na ubezpieczenie zdrowotne. Następnie proszę dodać sobie wydatki dodatkowo poniesione bezpośrednio z portfela i wyjdzie nam całkiem spora suma, którą można byłoby znacznie efektywniej zagospodarować, gdyby system ochrony zdrowia był całkowicie prywatny.

Zauważmy, że spora część naszych pieniędzy, idzie na mało efektywny aparat biurokratyczny. Gdyby zlikwidować NFZ oraz 90% Ministerstwa Zdrowia, to okazałoby się, że nagle wszystko zaczyna się domykać. Konkurencja wymusiłaby jakość usług, znacznie skróciłyby się kolejki, bo nie byłoby limitów.


Oczywiście w ślad za tym, musiałaby pójść kampania informacyjna, promująca indywidualne ubezpieczenia zdrowotne.  Większość Polaków jest niestety przyzwyczajona do Państwa opiekuńczego, więc niektórzy mieliby z tym pewnie jakiś problem, że im się coś należy itd. Myślę jednak, że po jakimś czasie doszlibyśmy do oczekiwanej sprawności systemu ochrony zdrowia w Polsce.

Źródło: bankier.pl

wtorek, 1 lipca 2014

ZUS czy OFE, oto jest pytanie



Do 31 lipca możemy zdecydować, czy część naszego wynagrodzenia brutto będzie trafiać do otwartych funduszy emerytalnych, czy pozostanie w ZUS. Według ZUS do końca czerwca 385 126 osób wybrało OFE.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o funduszach emerytalnych z grudnia 2013 roku, od 1 kwietnia do 31 lipca ubezpieczeni mogą zdecydować, czy chcą, aby część ich składki emerytalnej trafiała do OFE, czy na indywidualne subkonto w ZUS. Oznacza to, że w przypadku osoby, która zdecyduje się na odprowadzanie składki emerytalnej wyłącznie do ZUS, 12,22 proc. jej wynagrodzenia będzie zapisywane na koncie w I filarze, a 7,3 proc. na subkoncie w ZUS. Jeśli jednak zdecydujemy się na pozostanie w OFE, to 12,22 proc. naszego wynagrodzenia będzie trafiało do I filara (ZUS), 4,38 proc. na subkonto w ZUS, a 2,92 proc. do OFE.

Czy to w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie co wybierzemy? Właściwie niewielkie, ale nie o to tu w tym momencie chodzi. Fakt, że zostaliśmy okradzeni z naszych pieniędzy jest bezdyskusyjny. Natomiast dla zasady powinniśmy chronić resztki tego co zostało. Zostało niestety niewiele, ale w mojej ocenie najbardziej złodziejska i znienawidzona instytucja w tym kraju, powinna dostać jak najmniej naszych pieniędzy, gdyż wszystko co tam wpadnie, tego już nigdy nie zobaczymy.

Ustawodawca celowo wprowadził zasadę pisemnego wyboru, faworyzując nieefektywnego giganta. Liczy bowiem na to, że ludzie z lenistwa  nie złożą stosownego oświadczenia na czas i całość ich składek przepadnie w czarnej dziurze.  A pieniądze naszym zawodowym darmozjadom, są bardzo potrzebne do zaspokajania coraz większych potrzeb. 

Dlatego też chrońmy nasze pieniądze na wszelkie możliwe sposoby, ponieważ aparat biurokratyczny zmarnuje wszystko co do niego wpadnie.